Wydaje się, że dylemat ten pozornie językowy nie ma większego znaczenia, dla osób które zgłaszają się po pomoc i faktycznie same słownictwo nie jest tak istotne, natomiast to, co sugeruje, bardzo. Po pomoc do gabinetu terapeutycznego zgłaszają się osoby z różnymi problemami. Czasami są to lęki, objawy somatyczne, depresyjne, innym razem problemy w rodzinie, pracy, związku.

Użycie słowa klient lub osoba której pomagamy sugeruje, że pomoc ta może być bardzo szeroka i może sprowadzać się także do porad natury etycznej, do sugerowania najważniejszych decyzji i dzielenia się subiektywnymi opiniami przez osobę terapeuty np. jako pomoc można rozumieć sugestie czy ktoś ma się rozwieść czy pozostać w związku lub czy jego wybory życiowe są moralnie dobre. Wybór określenia „pacjent” sugeruje, że odcinamy się od w/w działań, nie uznajemy ich za psychoterapię i koncentrujemy się na wewnętrznych problemach osoby, dających się zakwalifikować w jednym z funkcjonujących systemów diagnostycznych (ICD-10, DSM-IV, diagnoza psychodynamiczna).

Przykładem może być sytuacja kiedy do gabinetu zgłasza się ktoś, kto nie odczuwa zadowolenia w związku i rozważa rozstanie i rozwód. Powodem takiej sytuacji rzadko bywa często wymieniane tzw. „niedopasowanie”, często powodem są jakieś nieuświadamiane sobie trudności emocjonalne. Wspomniana osoba może cierpieć np. na depresję lub mieć zaburzenie osobowości. W tej sytuacji jedyną realną pomocą jest leczenie a poradnictwo i inne rodzaje pomocy należałoby zakwalifikować do działań nieskutecznych a często szkodliwych i krzywdzących.